poniedziałek, 23 czerwca 2014

The Sun also Rises


Wszędzie na Ziemi Słońce zachodzi we właściwy sobie sposób.  Wschodzi zapewne też w sposób sobie właściwy, ale nie dane jest mi zbyt często tymi zjawiskami się radować, gdyż wtedy to właśnie poduszka jest najbardziej miękka, a kołdra najlepiej dopasowuje się do ciała.  Zachody Słońca to jednak moja specjalność.  W pociągu do Łodzi, najczęściej w Tomaszowie Mazowieckim, gdzie musiałem czekać na przesiadkę, zamieniając jeden kowbojski pociąg ciągnięty jeszcze przez lokomotywę, na inny, który niekiedy też musiałem zmienić w Koluszkach, tak, że 150-kilometrowa trasa trwała około sześciu godzin; tak więc w Tomaszowie siedziałem patrząc w zachodnie niebo i cieszyłem oczy łososiowym niebem, na tle którego słupy telegraficzne i ogołocone z liści drzewa stawały się prawdziwie czarne.  Ta czerń mnie wtedy pasjonowała.  Doskonała monochromatyczna grafika na tle polskiego nieba.

 
Od razu przychodzi mi na myśl dyskusja Hrabiego z Tadeuszem na temat malarstwa.  Hrabia dowodził, że tylko w Italii niebo malarzom sprzyja, daje im światło potrzebne do prawdziwie pięknej sztuki.  W Polsce, czy raczej, na Litwie, niebo chmurami pokryte, kapryśne, nie dla malarzy prawdziwych...  Cóż, Hrabia to kosmopolita, Tadeusz, miejscowy prostaczek (choć szlachetnego rodu), więc  z kim miałbym się zgodzić?  Nasze zachody słońca to dramat, czasami brutalny na niebie, w Italii zaś łagodność i miękkość - cóż wybrać?  Italskie pejzaże tłem były niezliczonych obrazów i fresków, naszymi jakoś nikomu nie chciało się zachwycić.  Pewnie jak mnie wschody Słońca przechodzą przed nosem niezauważone, malarzom takim jak Peruggino, Piero della Francesca, czy Pinturicchio, przed nosem przeleciały nasze nieba zachodnie, bo nie wiedzieli nawet, że w kraju, gdzie żyją wilki są też ludzie, a Słońce tu też zachodzi.  Mona Lisa, z Wisłą wijącą się za plecami w okolicy Kazimierza, być może byłaby piękniejsza, ale Leonardo przegapił okazję przez swoje wygodnictwo.  Nawet w Amboise, gdzie umarł, nad Loarą, nie mógł zobaczyć jak w Tomaszowie zachodzi słońce.

Co stracili malarze w Polsce, odzyskuję ja w Italii i Francji.  Przywożę to, czego u nas nie ma i, nawet dzięki globalnemu ociepleniu, którego nikt nie widział, nigdy u nas nie będzie.  Wino rośnie tam, gdzie je wsadzić, ale trunek przedni z niego otrzymać można tylko w kilku miejscach na świecie.  Nowoczesna spedycja pozwala nam to dziś ignorować, pić wino w Polsce można, a najlepiej to dobre... ode mnie.



 
(kanato.wino@gmail.com; 601 25 84 20)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz