środa, 18 czerwca 2014

Kare wino

Ziemia nie musi być  bardzo  żyzna, żeby krzewy winne mogły dobrze rodzić.  Nawet lepiej, gdy żyzna nie jest, winogrono musi wtedy szukać pokarmu głęboko w ziemi, im głębiej tym lepiej, tym ciekawsze smaki nam się pojawią.  Smakując wino poznajemy całą geologię terenu, na którym jest uprawiane.  Im więcej minerałów, tym smaczniej, tym ciekawiej.  To dlatego tak ważne jest skąd wino pochodzi.

 
Podobnie jak ludzie, winne krzewy osiągają szczyt swoich możliwości około czterdziestki, chociaż w niektórych miejscach osiemdziesięcioletni staruszkowie rodzą grona niebywałe.  Jak na przykład w Chateau Lamartine, skąd przywiozłem kilka win z apelacji Cahors.  Najlepsze z ich win - Expression - robione jest wyłącznie z krzaków ponad 
osiemdziesięcioletnich, jednych z pierwszych zasadzonych w okolicach Cahors po pladze filoksery.  Przeglądałem stare dokumenty, pokazane mi przez Alaina, właściciela winnicy, wyliczające winiarzy, którzy stracili wszystko przez owada, który o mało nie unicestwił całej kultury picia obszaru Morza Śródziemnego.  Dokumenty sporządzone dla rządu Francji, który miał odwagę wziąć się za bary z tym problemem, rządu, który znalazł środki na walkę z zarazą i na pomoc dla producentów.  Oczywiście część winnic bezpowrotnie zniknęła (ok. jednej trzeciej), rodzina Alaina przez 20 lat zajmowała się budownictwem, jednak po sprowadzeniu z Nowego Świata odmian odpornych na zarazę, rodzina Gayraud podjęła trud odbudowania winnic.  Między innymi dzięki nim możemy cieszyć się nadal "czarnymi winami" z Cahors, opartymi o szczep Malbec, jakże często dziś nam znany wyłącznie z Argentyny.

 
Gdy próbowałem wina w Cahors zdumiony byłem tym, że smaki jakie pojawiały się w kieliszku nie dawały się łatwo zdefiniować.  Na pewno każdy wyczuje tam świeże owoce, najpewniej śliwki, ale część tego, co się w tych winach dzieje sięgnęła głębiej w, zdawało by się zapomniane, obszary doznań.  Wspomniałem dzieciństwo i aromaty być może ciast babci, być może kompotu z przedszkola, który wtedy napawał mnie obrzydzeniem z racji rozgotowanych owoców i niedostatku cieczy w szklance.  Teraz to wspomnienie obudzone zostało łykiem czarnego Malbeca.  Dla takich wrażeń warto sprawić sobie cały zapas butelek z Lamartine...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz