Wyrzucamy przetarte spodnie, dziurawe buty. Na złom oddajemy stare samochody. Nie zawsze mi się to udaje, zwłaszcza jeśli
chodzi o ciepłe ubrania. Nadal mam w
szafie zdecydowanie niemodne sztruksy, nie pozwalam wyrzucić ciepłych
podkoszulek, mimo, że niektórym się to zdecydowanie należy, wiszą jeszcze
gdzieś zapomniane dwa kożuchy, za wielkie i za ciężkie jak na dzisiejsze
czasy. Cóż, pewnie to u Polaków
genetycznie uwarunkowane: obawa przed wyjazdem
do dalekiej tajgi, gdzie takie wyposażenie będzie na wagę złota. Poza tym, jednak zgadzam się, że zużyte rzeczy należy
wyrzucać.
Francja swego czasu chciała wyrzucić na śmietnik Carignan. Rolnicy dostawali ponoć dopłaty za niszczenie
upraw Carignan. Urzędnicy ocenili, że
szczep ten nie ma przyszłości, że dobrego wina z niego nie da się zrobić. Nie wiem co oni pili, co palili, albo co
wąchali, ale mam pewność, że nie posmakowali wina z Clos Centeilles. Patrycja wyrabia tam wino genialnie łatwe i
proste w odbiorze, a jednocześnie tak pełne smaku i aromatu, że zaczynam myśleć
bardzo źle o francuskich urzędnikach.
W ogóle, Patrycja ma dar do odkrywania koła na nowo. Nie tylko czysty Carignan (nazywany w butelce
przez nią nie bez kozery Carignanissime) jest wizytówką jej winnicy. Patrycja potrafi ze szczepu, z którego
większość producentów jest w stanie zrobić zaledwie przyzwoite wino różowe,
stworzyć swój okręt flagowy - nazwany przez nią Capitelle. Czysty cinsault w jej rękach w butelce
zamienia się w jakość porównywalną dla mnie z Brunello, choć nawet przez chwilę
nie siedzi w beczce, a brunello musi, żeby dało się je wypić. Jak to robi, nie wiem. Musiałbym tam pojechać, popracować z nią,
dowiedzieć się kiedy wydaje polecenie, żeby zbierać winogrona, jak wiele
ryzykuje czekając na odpowiedni moment, bo przecież w każdej chwili w
październiku może spaść deszcz. W tej
winnicy nie uznaje się kompromisów. Jakież to anachroniczne! Pewnie jeszcze bardziej niż przechowywanie
starych kożuchów z obawy przed Syberią.
www.kanato.pl
www.kanato.pl